sobota, 29 grudnia 2018

Znaczniki osiemnastego

"Czas uczy
Wiatrem po niebie tańczy
Uśmiech wspomnieniom przywraca
Czas uczy, niech uczy
Choć dzień mija
Choć dzień mija
Mija miesiąc
Mijają lata"
 Maciej Balcar - Dzień mija

Kiedy tak patrzę na rok który za kilkanaście godzin będzie juz tylko wspomnieniem utwierdzam się w przekonaniu iż cytowane wyżej słowa piosenki są bardzo prawdziwe.
Sytuacje, których doświadczyłam na przestrzeni mijających właśnie miesięcy stanowią żywy często namacalny dowód iż warto go przeżyć w ten sposób. Z uśmiechem i optymizmem. Nawet poruszając się stale z czterokołowym towarzyszem
Ktoś postronny, obcy mógłby się zapytać z czego się cieszysz? Z tego wszystkiego co odkryłam, kogo poznałam.
Stanowi to również pokłosie zatrudnienia od dekady. Choć nie jest to wciąż ta wymarzona posada to już sama możliwość zasilenia domowego budżetu powoduje samoczynne wewnętrzne dowartościowanie siebie jako człowieka. Wierzę, że ten wyśniony etat na mnie czeka i wkrótce spotkamy się na wspólnym szlaku.
Kadry czy zdarzenia upływających dni pozwoliły na nowo osobiście zdefiniować słowa "doceniam" i "szczęście". Odnajduje je w każdorazowym korzystaniu ze sprzętów pomocniczych do których w sposób różnoraki dorzucają się także osoby dla mnie zupełnie anonimowe.
Tym sposobem doszliśmy do istot najważniejszych. Gwardii mych osobistych dobrych aniołów, z gówno dowodzącą mamitką na czele. To wielki zaszczyt móc czuć wsparcie z ich strony nie tylko w fizycznym aspekcie. Przecież długich rozmów, krótkich pogawędek, ciepłych gestów, swobodnych kilkugodzinnych spotkań, radości wypowiedzianej bez użycia konkretnych zdań nie da się przeliczyć. Można się za to uśmiechnąć do wspomnień z roku dwa tysiące osiemnastego.

piątek, 14 grudnia 2018

Shoes love


Jako przedstawicielkę tej tak zwanej piękniejszej części naszej populacji czasem i mnie dopada zwyczajna kobieca chandra. W większości takich przypadków ratunkiem jest „…znajomy ciepły głos” we wszelakich odsłonach. Niekiedy nawet sam Maciek Balcar potrzebuje jednak wsparcia mej osobistej… karty płatniczej. Jednym z wielu moich poza muzycznych łupów stają się wówczas… buty
Standardowy banał? Otóż nie. Nabyć odzienie wierzchnie dla stópek odrobinę wyjątkowych nie jest rzeczą bardzo prostą. Nie chodzi tu tylko o to, że w sposób naturalny omijam półki ze szpilkami przecież nie każda z nas musi je lubić. Wybór obuwia nabiera innego punktu widzenia, kiedy jesteś takim kimś jak ja…. Dorastasz w dwóch światach i chcesz pasować do ich obu. Oczywiście w czasach mego dorastania istniały już takie dedykowane niepełno sprytnym. Ale one kiedyś nie zatrzymywały pozytywnego wzroku kolegów na ich właścicielu, a część ludzi niestety nadal ocenia tylko po okładce, ….
Dlatego pewnego dnia postanowiłam wybierać te zwykłe i tak już zostanie. Jeśli chodzi o model? To zazwyczaj musi być miłość od pierwszego zobaczenia na sklepowej witrynie. Tak było w przypadku czarnych trzewików. Po prostu czułam, że „wrócimy" do domu wspólnie. Słuszność mojego wyboru potwierdzały pochlebne opinie obcych ludzi czy znajomych.

Z ulubionymi UGG’ami, które potoczenie nazywam ciepłym milutkim „futerkiem” było podobnie. Pragnienie, żeby nie odstawać zbyt od większości znów zastukało do serca. Gdy zupełnie niespodziewanie przyszły, jako prezent od bliskich, na mej twarzy widniała mieszanka zachwytu, wzruszenia i radości.

środa, 12 grudnia 2018

Planety

"Bycie pozytywnym nie oznacza,  że życie jest idealne.
To świadoma decyzja o skupieniu się
Na istniejącym dobru"

 źródło internet


Od czasu do czasu nachodzą mnie chwile zadumy. Przychodzą zazwyczaj nocą, ubrane w płaszcz z gwiazd Po każdej z nich zalewa mnie ogromna fala wdzięczności. Tak po prostu. Zwyczajnie. Pewnie wielu z was zastanawia się, za co może być wdzięczna trzydziestotrzyletnia kobieta spędzająca większość swojego życia na czterokołowym towarzyszu? Dla wielu z was może wydać się to dziwne, śmieszne, naiwne czy wypełnione rodzajem pychy, ale właśnie paradoksalnie siedzący tryb życia jest dla mnie powodem radości. Możliwość werbalnego wyrażania myśli i uczuć jest też czymś szczególnym. Darem, który mi ofiarowano.

Dlaczego? Czytam obserwuje rozmawiam z drugim człowiekiem i wiem, że nie wszyscy ludzie dotknięci moim zespołem zaburzeń neurologicznych tak mają. Codzienny towarzysz to też nie taki zwykły jest.. Zwinność, lekkość i wygoda ma niestety kwotowe widełki. Jednak, gdy widzimy szczęście niemożliwe nie istnieje.
Jestem córką i siostrą. Zarówno brat jak mama bardzo mnie kochają. Gdyby byłaby konieczność skoczyliby w przysłowiowy ogień. Pamiętam czasy, kiedy inni niepełnosprytni zazdrościli mi naszej więzi z bratem. Mimo, że i nas nie ominął naturalny dla rodzeństwa okres, kiedy to ten młodszy nieopierzony jeszcze osobnik denerwuje starszaka.
Miałam prawo do wyboru własnej edukacyjnej ścieżki, na każdym z przystanków spotykałam ludzi gotowych nieść mi różnorodną pomoc. Wreszcie niczym słonce mam wokół siebie mnóstwo wspaniałych planet. Jedne latają bliżej inne nieco dalej. Niemal codziennie czuje ich różnorodną obecność. Wspierają nie tylko dobrym słowem. Akceptując zarówno towarzysza jak i moje sporadyczne gadulstwo. 

niedziela, 9 grudnia 2018

Sobotnie czary bucików

Fot. Anna Kozłowska
Gdybym zapytała ludzi spoza województwa Dolnośląskiego lub obcokrajowca z czym im się kojarzy stolica regionu? Przypuszczam, iż wśród odpowiedzi usłyszałabym: wrocławskie krasnale, hala stulecia, mosty czy wreszcie Gitarowy Rekord Guinnessa i towarzyszący temu wydarzeniu cykl koncertów zwany 3 majówką. Taka jest prawda.
W ostatnich miesiącach roku od kilku lat mamy coś co ponownie przyciąga na rynek zarówno nas mieszkańców, jak i przyjezdnych z różnych stron Polski czy świata. Nie inaczej jest podczas tegorocznej edycji tego szczególnego czasu sygnalizującego, że te najpiękniejsze święta nadchodzą. Czekają, aby się rozsiąść na dobre praktycznie tuż za rogiem. Pomalutku roznosząc swoje własne piękno.
Fot. Anna Kozłowska
Czym dla mnie osobiście jest Jarmark Bożonarodzeniowy? Poza wyżej wymienionymi czynnikami okazją do spotkania z ludzikami z którymi taki szalony człowieczek chce się naprawdę spotkać. Moje ludzkie anioły, poza osobistym matczynym, zaczęły zjeżdżać do Wrocławia już w listopadzie więc i ja z niewymuszoną radością nasiąkałam urokiem drewnianych jasnobrązowych chatek. Wewnątrz każdej kramarze z asortymentem wszelakiej maści.



Znacznie większą wartość tych wyjątkowych sobotnich spotkań, szczęśliwym trafem następujących po sobie, stanowiły wspólnie spędzone godziny, a ściślej rzecz ujmując ich jakość. To cenie najbardziej. Czyż nie o to chodzi nie tylko w przedświątecznym zabieganiu? W tle swojskich, naturalnych, ciepłych rozmów błyskawicznie ubywało zawartości mikołajkowych bucików. Wypicie grzanego wina lub gorącej czekolady stało się niepisaną tradycją. Okolicznościowe dzbanuszki, po opróżnieniu, dla wielu obecnych zamieniły się w pamiątkę z pobytu na wrocławskim jarmarku.


środa, 5 grudnia 2018

Moja historia

Co łączy Macieja Pieprzycę, R. J. Palacio, Nilsa Taverniera, Nicka Vujicica? W napisanych przez siebie pozycjach dotykają niepełnosprytności i jej różnorodnych odcieni. Choć w swojej biblioteczce posiadam ich zaczną część najbliżej mi do Juliena bohatera  "Ze wszystkich sił".

Zarówno w wersji papierowej oraz samej ekranizacji. Oczywiście doceniam pozostałe wydawnictwa. Wszystkie książki znanego mówcy motywacyjnego mają swoje miejsce na przysłowiowych półkach. Po prostu opowieść o więzi ojca i syna jest identyczna do mojej osobistej relacji z ósmą wspaniałą. Różni nas tylko miejsce zamieszkania, płeć i upodobania. Zamiast triathlonu wolimy pójść wspólnie na koncert.
Czy zdecydowałabym się to umieścić drukiem w oprawie? Nie, zdecydowanie. Mimo że niektórzy znajomi twierdzą, że powinnam.  Kto chciałby czytać o „zwykłej dziewczynie, jakiej tysiące”, którą cechuje skromność i takt?
Wydanie tradycyjne często niesie za sobą mniejsze lub zaplecze finansowe, ja jednak wyznaje zasadę, że nie wszystko można przeliczyć na złotówki czy inny nominał pieniężny. Być może nie nadaje się do dzisiejszego świata.
Swoistym rodzajem kompromisu jest ten wirtualny dziennik. Umieszczam tutaj, to, co chcę a podpis własnym imieniem i nazwiskiem świadczy o utożsamianiu się z każdym tekstem. Stanowiącym rodzaj rozdziału czy odrębnej strony. Jeżeli ktoś mnie odwiedza, podziwia, uważa za bohatera, stawia za wzór dzieje się to obok bez mojego udziału. Ja najchętniej wtopiłabym się w tłum.

niedziela, 4 listopada 2018

Oddaje to, co sama dostaje

Długo się zastanawiałam czy wsadzać tutaj to zdjęcie. Nie, żebym nie była dumna wręcz przeciwnie. Czasem słowa są po prostu niewystarczające. Ważne że nasza dwójka wiedziała. Koleżanka ma jednak dar przekonywania. Tamten wieczór miał w sobie coś wyjątkowego a sfotografowany przez kolegę moment stanowił jego uwieńczenie. Cieszyłam się że, moi znajomi współuczestniczą w mej radości. nie tylko po to, aby mi o niej zaświadczać.
Fizycznie wróciłam błyskawicznie do własnych czterech ścian psychicznie było znacznie ciężej.
Bierutów 27.10.18
fot. Robert Kuźma 
Naładowana przeświadczeniem, że mam niesamowite szczęście mimo wszystko natrafiłam na informacje o samotnym chłopcu, który miał... marzenie. Nieskomplikowane, ale bardzo ważne jednocześnie.
Na chwilę zastygłam. To był impuls, zapalnik niczym żaróweczka u pomysłowego Dobromira.
Ekspresowa wymiana korespondencji. Za zgodą informacja puszczona dalej w świat. Przecież dobre duchy są wszechobecne mają różnorodne oblicza lub zadania do wykonania. Kto powiedział, że ja nie mogę również się takowym stać? Nikt przecież nie napisał definicji odnośnie spełniania pragnień.
Jedna ze znajomych prosząc o dane dodała, że jestem niesamowita. Nie postrzegam tego nigdy w takich kategoriach. Przecież ta ręka wcale nie musiała być podawana, a ja "przywracana do rzeczywistości"... Po prostu oddaje tą dobroć którą sama dostaje.

środa, 24 października 2018

Geneza szkolna

Cofnijmy się do tylu o jakieś dobre kilkanaście lat. Mamy dziewięćdziesiąty drugi rok.
Siedmioletnia kumająca dziewczynka niepełnosprytna ruchowo, w mądrych papierach z poradni pedagogicznej po specjalistycznych badaniach wpisano to fachowo jako norma intelektualna o czym sama zainteresowana dowie się w swoim czasie, pragnie rozpocząć nowy rok szkolny. Po ukończeniu "0" w trybie domowego nauczania indywidualnego, chciała zmiany.
Pasowanie na ucznia
Porannego wstawania, noszenia plecaka z książkami niemal każdego dnia, dzwonków, przerw, uroczystych akademii z przeróżnych okazji. Jednym słowem wszystkiego tego, czego  doświadczają  na pewnym etapie życia jej "chodzący samodzielnie" rówieśnicy czy inni uczniowie.
Rozpoczęło się poszukiwanie. Niestety wówczas ogromnym problemem były bariery architektoniczne. Nadmienić należy iż w ówczesnych latach edukacja włączająca czy integracyjna stanowiła pewien rodzaj abstrakcji.
Nasza I klasa 

Cóż było robić, gdy takich bądź bardzo zbliżonych historii przybywało coraz więcej?
Rodzice smyków oraz nastolatków wychodzili lokal od władz miasta, po innym miejscu edukacyjnym wyremontowali go własnymi siłami i wrzesień nabrał innego, nowego znaczenia. We Wrocławiu powstała pierwsza szkoła dedykowana osobom mającym problem z poruszaniem się. Dzieciaki realizowały w niej masowy program nauczania i wyżej wymienione czynniki również spełniono.
Stworzona placówka nie tak dawno obchodziła kolejny jubileusz choć przez lata nie obce jej były zmiana siedziby, profilu czy atak żywiołu.
Jak potoczyły się dalsze, dorosłe losy uczennicy i jej rówieśników? Dziś w większości są magistrami różnych specjalności.

wtorek, 9 października 2018

Po indeks marsz

Od zawsze wiedziałam, że będę mieć wyższe wykształcenie. Już jako kilkulatka chłonęłam opowieści studenckie najpierw z ust starszych członków rodziny, w późniejszym okresie od znajomych żaków. Decyzje o przekroczeniu uczelnianych progów sama w sobie podjęłam, więc już dawno, ku radości bliskich.
Egzamin maturalny wydawał się przysłowiową "bułką z masłem" w porównaniu z wyborem kierunku. Przez dłuższy czas nie wiedziałam, co chce dalej robić w życiu. Marzenia były, ale rozsądek je weryfikował.
Anglistyka, czyli pierwszy z wariantów odpadał już na starcie. Język znam, jednak zdaję sobie sprawę, że osoba, która ma ze mną kontakt jednorazowy bądź sporadyczny wcale nie musi rozumieć mojej mowy. Jaki zatem byłby ze mnie nauczyciel czy tłumacz? Słaby realnie rzecz biorąc, taka prawda. Nie chciałam być również pedagogiem specjalnym. Jestem niepełnosprytna, potrafię wejść w "skórę" nastolatka czy dziecka, który również się z tym boryka. Ale bywam też w ośrodkach, moi realni znajomi to fizjoterapeuci, pedagodzy a nawet wolontariusze działający w tego typu placówkach. Wiem na czym polega ta praca. Ja, która potrzebuje znacznego wsparcia przy poruszaniu się czy higienie osobistej nie czułabym się wystarczająco dobrze w tym gronie, pomimo ludzkiej życzliwości. Dzielę się za to swym własnym, życiowym doświadczeniem.
Czy dziennikarstwo zawód, który mogę wykonywać na różne sposoby, było planem? Nie, ba nawet decyzja o założeniu publicznego bloga nie była łatwa a co tu mówić o zawodzie wyuczonym. W myśl zasady artysta sam dla siebie jest bardzo krytyczny. Przełamałam w sobie tą blokadę, nie miałam wyboru. Dziś moje teksty, nie tylko te zamieszone tutaj, są czytane. Bardzo pozytywne opinie z zewnątrz utwierdziły mnie w przekonaniu iż dobrze wymierzyłam osobiste siły na zamiary.

niedziela, 30 września 2018

Viva espania

Człowiek pragnący stale się rozwijać powinien całe życie poszerzać umiejętności, które nabył będąc jeszcze dzieckiem, młody umysł chłonie nowości niczym gąbka. Jeśli o mnie chodzi jest nią zdolność posługiwania się językiem obcym. Chodząc przez rok do australijskiego przedszkola musiałam się komunikować z rówieśnikami. Po powrocie ochota do wiedzy językowej odrobinę przygasła by uderzyć ponownie kilka lat temu.
Przepiękny czas z moją kochaną Algerią, Egiptem, U.S.A oraz sporadycznym z Chinami minął zdecydowanie za szybko.
Z czasem coraz bardziej brakowało mi angielskich konwersacji. Powiedziałam o tym znajomemu w luźnej rozmowie, jeszcze tego samego wieczoru przyszedł sms od Arantxy. Pierwsze, zapoznawcze spotkanie umówiłyśmy na koniec tygodnia. Przyznaję, troszeczkę się tego obawiałam, jednak gdy tylko dziewczyna przekroczyła progi mego pokoju okazało się, że strach był bezpodstawny. Środy zyskały do końca listopada bardzo przyjemy odcień
Hiszpanka, moja nowa " native speaker", jest przesympatyczna, a jej uśmiech po prostu... zaraża. Cóż mam chyba szczęście do takich niezwykłych osób. 
Bardzo szybko złapałyśmy nić porozumienia, tematy nam się nie kończą. Głównie dlatego, że w moim odczuciu podobnie postrzegamy otaczającą nas rzeczywistość, w końcu nasze kraje nie leżą aż tak daleko od siebie. 
Jak przystało na wykształconego dziennikarza muzycznego na jednej z ostatnich wizyt puściłam "mojego" Macieja Balcara. "Game is Over" bardzo się jej podobało i zrozumiała bez słów dlaczego tak lubię ten głos. Przecież dźwięki też doskonale łączą.


poniedziałek, 17 września 2018

Naczynia pozytywnie połączone

Tworzenie własnej historii jest dla mnie nieustannym odpowiadaniem na pytania z cyklu "co mogę" i "co muszę". Dwa stwierdzenia niczym wagowe szale definiują działanie człowieka. Do pewnych rozwiązań jesteśmy zobligowani odgórne. Każdy musi rozpocząć i skończyć szlak edukacyjny na pewnym etapie, w moim przypadku to było gimnazjum.
Dalsze kroki mogłam wybierać sama, choć nie będę ukrywać, że potrzebowałam i nadal potrzebuje ogromnego wsparcia logistycznego. W tym wszystkim znacząca zasługa ósmej wspaniałej czy jak kto woli mamitki.
Wspólna droga, poza przebytymi kilometrami, dała nam jeszcze coś wyjątkowego. Poznawałyśmy siebie bardziej.
Proszę nie myślcie jednak, że my obie to takie stałe, nierozerwalne naczynia połączone, nic z tych rzeczy.
Mamy nasze odrębne kawałki we wspólnej rzeczywistości
Najdroższej rodzicielki nigdy nie było ze mną w sali na lekcji, wykładzie czy kolokwium. Dziś często również wychodzi sama na wydarzenia, imprezy okolicznościowe.
Bywały także kilkuletnie okresy w których wraz z niespokrewnionymi opiekunami wyjeżdżałam na różnego rodzaju wycieczki.
Od kilku lat mocniej na nowo zespoliły nas koncerty na które jeździmy razem.  To jest taka pozytywna adrenalinka, trzymająca bardzo długo.
Osobom postronnym może się wydawać że coś jej każe bądź narzucam. Nie robię tego. Ona widzi jaką radość mi to daje gdy, nie stoję sama pod sceną. Czasem tylko już po wszystkim zazwyczaj odzywa się mój zdrowy rozsądek z pytaniem jak ci zwyczajnie niezwykli ze mną wytrzymują?
Ale to są właśnie te niewidzialne korzyści dla których jest sens mimo tykającego zegara.