niedziela, 24 lutego 2013

Różnorodne barwy Macieja i Nie - Ba



Właściwie do wczoraj nie wiedziałam jak zatytułować tego posta klębłiy mi się dwa tytuły „Historia zatoczyła koło”, lub „Solowe pożegnanie”. Wszystko pasowało, ale nie do końca. Zaczęło się nie za ciekawie.  Śnieg. Sypiący sporymi płatam już od wczesnych godzin rannych. O tej porze roku to  nie powinno nikogo dziwić, ale czemu akurat w ten dzień ? Znając upodobania starszego brata do podróży w taką pogodę, bałam się  podświadomie  Gdzieś  w duchu szukałam już pozytywnych aspektów maja i skupieniu się na tym, aby nie pokazać rodzinie jak bardzo jest mi przykro, bo zaczynało być
Braciszek wiedząc jak bardzo mi zależy stanął jednak na wysokości zadania. Wspominałam już, że go bardzo kocham? Ruszyliśmy, Drogę przemierzaliśmy w milczeniu zajęci swoimi myślami. Ja w głowie układałam swój wymarzony set  i myślałam o pewnym spotkaniu, które w moim odczuciu oddalało się coraz bardziej. Wiadomo każdy ma rodzinę i chce być w domu, jak najszybciej.

Szczawno  przywitało nas zaspami śnieżnymi  w których zakopywało się każde auto. Tymczasem zegar nieprzerwanie tykał. Pewnie lecą „Dwa psy…  chciałam być już w środku… ukochane psy…
Wreszcie weszliśmy miałam ochotę płakać z radości.
 Uśmiechnęłam się tylko na widok znajomej twarzy tej jednej blondowłosej.
LiveTrax ostatni koncert

Setlista była niczym z marzeń, może nawet lepsza jeszcze. Niby te same piosenki ale jednak inne
„Gdy nadejdą deszczowe dni”  w pierwszym odruchu po tym, co usłyszałam tuż przed wykonaniem  miałam ochotę  urzeczywistnić jeden z wersów utworu. Czemu? Bo zdążył prześcignął czas, chorobę, pomimo napiętego grafiku,  i autorka wysłuchała swojego wiersza przed odejściem na tamta, lepszą stronę.  Zwykły, niezwykły artysta, a może bardziej człowiek.?
„Małe rzeczy” muszę powiedzieć, że tu odezwała się pozytywna zazdrość. co ja bym dała, żeby jej słuchać nieprzerwanie przez dłudzy czas tak, jak pewne latorośle? Ach
„Ruetka” znów ten pozytywny nurt. Energia płynąca od zespołu zarażająca pozytywnym biegiem koncertu. Jeden  z muzyków pokusił się o stwierdzenie grania do rana, ponieważ zaspy utrudniały wszystkim wyjazd, byliśmy za a panowie poszli się troszkę odświeżyć i wrócili w odzieży firmowej.
 Tutaj ponownie uśmiech na twarzy
Odzież w barwach trasy Maćka
A na koniec „przyszło” najpiękniejsze oblicze, miłości. Czyste niewinne ludzkie tak piękne, a zarazem strasznie osobiste i dlatego tak bardzo mnie urzekło.
Warto było przejechać przez zaspy i śnieg
B.S. jak zwykle trzeba uzbroić się w cierpliwość
Niestety jak się później okazało „Psy” nie były mi dane ale być zapamiętaną przez Maćka ,to coś znacznie cenniejszego.
Dziękuje braciszku.
Autograf...
i uśmiech

środa, 20 lutego 2013

Oblicza Integracji



Integracja temat rzeka jedno z tych  z tych zagadnień, o którym wszyscy wiedzą wszystko. Niezależnie od punktu widzenia. Media inaczej, władza inaczej… Ale czy ktoś się zastanawiał, co o tym myślą  szarzy obywatele?


Urodzona pod szczęśliwą gwiazdą, Tak, chyba  mogę powiedzieć o sobie. Ktoś pewnie zapyta czemu? Przecież masz nie do końca sprawne nogi Ale czy to właśnie te dolne partie ciała świadczą tylko o naszej sprawności, lub jej braku? Pytania z cyklu  Dlaczego? Co się stało? są  zazwyczaj na pierwszym spotkaniu  i to nie zawsze. Zazwyczaj ludzie po rozmowie  już widzą, że intensywnie żyje pomimo mojego hmm  nazwijmy to bagaż, którym mnie obdarowano wraz z przyjściem na ten świat. Chodzi tu o nieco inne postrzeganie. Jedna z zaprzyjaźnionych terapeutek powiedziała mi kiedyś   „Ty tylko nie chodzisz, ale z tym można współistnieć i nauczyć innych."
Więc uczę. Nawet teraz, nie będąc już pacholęciem.  


Staram się pokazywać swoją normalność przy każdej okazji, bo przecież zawsze jest czas na naukę. W liceum , czy na studiach nie miałam żadnej taryfy ulgowej :-P bo czy „ulgą” można nazwać odpowiadanie z głowy zamiast „swobodnego” pisania, które wiązało się w wielu przypadkach z tak zwanymi gotowcami, musiałam czasem polegać wyłącznie na własnej wiedzy, a z tym bywało różnie:-)… Mimo wszystko dziś z rozrzewnieniem wspominam tamte czasy, ponieważ trafiam na fantastycznych ludzi. Teraz też tak jest.  



\\
Z trenerem oraz najlepszą wolontariuszką
Pierwsze, pozaszkolne próby podejmowałam już siedem lat temu. Na lekcjach tańca.  Byliśmy, dla siebie z trenerem i jego małżonką – najlepszą wolontariuszką spotkaną w dotychczasowym  życiu niczym  czyste karty gotowe do zapisania naszej wspólnej opowieści.

Nasza relacja przeniosła się również na grunt prywatny  i kiedy widzę ich dzieciaki, szczególnie córeczkę jak się rwie do pchania pojazdu cioci to, aż serducho rośnie, ponieważ czym skorupka za młodu… 

 Teraz ja pcham ciocię
Ale o tym media coraz rzadziej ciszej, a szkoda, bo pomijają jedną z najpiękniejszych odsłon Integracji - Odsłonę ludzką.