wtorek, 21 maja 2013

Połączeni (nie tylko) Dżemem



 Z czym mi się kojarzy maj? Z Ciepłem, słońcem i… spotkaniem z pewnymi panami. Jednego z nich widziałam na deskach Rozrywkowych miesiąc wcześniej, ale, że mi ciągle mało… To już niemalże tradycja. Obecność potwierdzona lutowym uśmiechem… Czy trzeba czegoś więcej? Ano miałam jeszcze jedno takie nieśmiałe marzenie.
Słynna fota
Maj 2012 
Wszystko się zaczęło dokładnie rok temu.
Po majowym koncercie Dżemu, zaopatrzona w „firmową” czapeczkę, czekałam pod sklepikiem na powrót moich zagrafowanych przez chłopaków Woodstokowych Cd. Płyty wróciły podpisane po 10 minutach… W sumie mogłam już wracać, gdyby nie mój wewnętrzny głos, który kazał mi poczekać.. Nie liczyłam na zbyt dużo, ale być może. Nagle , po drugiej stronie stanął Maciek Niby nic nadzwyczajnego, ale wtedy, tuż po zabiegu na kolano zważywszy, że z nogą było jeszcze nie do końca w porządku.., coś niezwykłego Cyknęliśmy sobie parę  fot . Gdyby nie palec, Maćka przypominający mi o aparacie w ogóle bym o nim zapomniała
Następnego wieczoru wrzuciłam jedno z nich na Jego fanpage dziękując za wyjście, bo nie musiał. Kilka godzin później otrzymałam zaproszenie. Zapraszała mnie pewna, niezwykła mama wyjątkowego chłopca. Nawet wtedy nie wiedziałam ile nas połączy.
Z chwilą szerszego poznawania wirtualnego zapragnęłam osobiście poznać Binia i Jego mamuśkę. Wydawało mi się że rozumiem Go znacznie „lepiej” niż ona, dzięki niepełnosprawności, która nas łączy. Wybacz kochana:*
Wspólnie kłębiły nam się wszelakie pomysły…
Wreszcie padła data : tegoroczna majówka
Odliczając dni do wspólnego „dżemowania” natknęłam się na jeden szczególny filmik . W trakcie „Snu o Victorii" Maciek zszedł do dziewczyny na wózku, uklęknął naprzeciwko niej i wykonał fragment piosenki. Od razu pomyślałam o Gabrysiu i „ Do Kołyski”…
Krasnale wrocławskie
fot Justyna Miłkowska
Zapaliła mi się lampka  i informacja szybko dotarła do Maćka…
Niestety jak to zawsze planami bywa coś, lub ktoś je krzyżuje. Tamtego wieczoru była to zdecydowanie ochrona, która „bardzo taktownie” najpierw  przerwała nam koncert, by potem nie pozwolić nam zaczekać na „Dżemy”. Rozgoryczenie było tym większe, że widzieli nas ze sceny. W zamian za to przegadaliśmy do 3 w nocy! Nasz rekord Nazajutrz  poszliśmy zwiedzać miasto. Musieliśmy poczekać z Biniem, aż jego rodzice wejdą na wieże, by później pójść, szlakiem krasnali nie zapominając przy tym o lodach

Z niezwykłym gościem, czekam na powrót jego rodziców
Fot Justyna Miłkowska
W niedzielę zostawiłam gości na trochę… Szkoła. Popołudnie spędziliśmy już razem. Niestety, wszystko, co piękne za szybko mija, ale wierzę, że jeszcze nieraz dane nam będzie spotkanie.
Za lody Binio podziękował...stojąc na własnych nogach :-)
Fot Justyna Miłkowska

Dziękuję Justynko a może przede wszystkim Robertowi i…  :-)