środa, 19 czerwca 2019

Love music tatoo


Mówi się, że gdy raz czegoś spróbujesz i ci się spodoba chcesz tego coraz więcej. Potwierdzam. W moim przypadku owo stwierdzenie doskonale się sprawdza. Zwłaszcza jeśli chodzi o koncertowanie i tatuowanie. Ponownie oddanie swojego ramienia pod pistolet tatuatora było więc kwestią czasu i odpowiedniej grafiki. Nie chciałam, aby była przypadkowa. Miała mnie w pełni charakteryzować tak jak wcześniejsze zdanie. Powodować rodzaj dumy. Za zaprojektowanie pierwotnego rysunku, po rozmowie ze mną, wzięła się koleżanka z pracy. Inna znajoma z przyjemnością, po raz drugi, pomogła dostać się do studia za co jestem jej ogromnie wdzięczna.
Wszystkie nurtujące wątpliwości odnośnie całego etapowego procesu tworzenia omówiliśmy w trakcie naszego pierwszego pobytu w tym niezwykłym miejscu. Półtora roku wcześniej.
Navatatoo dodała osobisty styl artystyczny. Po kilkunastu minutach i nakłuciach powstało poniższe dzieło.

Dlaczego właśnie takie połączenie? Odpowiadam choć ci co mnie znają osobiście lub czytają wirtualne skrawki zapewne wiedzą. Słuchanie muzyki płynie w mym krwioobiegu praktycznie od zawsze. Koi i motywuje, kiedy tego najbardziej potrzebuje. Szczególnie w wersji koncertowej, gdy poszczególne frazy wykonuje mój „wyjątkowy głos”. Stojąc za takim mikrofonem nieświadomie dał mi mnóstwo ciepłych niezapomnianych wspomnień. Grafika jest tylko kolejnym namacalnym dowodem. Na zawsze.    

sobota, 8 czerwca 2019

Kwiaty

"Dziękuję mamie i tacie za opiekę
Za ciepło rodzinne i kłótnie przy kolacji
Dziękuję szkole za pierwsze kontakty
Na dzikie wakacje i nerwy w ubikacji" 
"To wychowanie" 
T.Love 

Co jest według mnie pewnego rodzaju powinnością rodzica wobec dziecka w sytuacji, gdy obie strony darzą się bezwarunkowym uczuciem? Dać mu możliwość rozwoju. Dotyczy to zarówno tych na stale stojących jak i siedzących przedstawicieli gatunku „człowiek”. Sama sfera to bardzo indywidualna ścieżka.
Rozkwit wewnętrzny nabiera także dodatkowej symboliki, gdy zlustrujemy osobniki podobne do narratorki bloga chociażby. Rozumiejące wszystko. Odkrywające błyskawicznie trzecie, a nawet czwarte dno z konkretnego kontekstu pomimo problemów z poruszaniem się. Wyjścia są dwa. Trzymać swój największy skarb pod wielkim pozornie bezpiecznym abażurem lub pozwolić na czerpanie z różnych zasobów życia. Bycie żywą częścią społeczności żaków czy sympatyków. Tego typu pozytywny walor poza tymi oczywistymi pierwszoplanowymi miał trzyletni czas liceum pięcioletni okres studiów oraz czynne uczestnictwo w różnorodnych imprezach kulturalnych. To nieoceniona inwestycja w moją dalszą przyszłość. Forma niemego testamentu.
Gigantyczne wsparcie logistyczne ofiarowane przez najbliższych poza mną doceniają coraz głośniej osoby postronne. Świadczą o tym piękne gesty wykonywane do nich podczas rozdania dyplomu lub w trakcie koncertów. Wypuszczając mnie do świata rozwijali moje potencjały. Pozwolili abym z nieśmiałego pąka stopniowo przemieniała się w piękny kwiat. Stworzony dzięki kroplom deszczu oraz promieniom słońca. Świadomy swojej ogromnej wartości indywidualnej.