wtorek, 19 marca 2013

Słodki smak muzyki




Dżem symfonicznie
16.10.11
Nałogi, wszyscy w koło mówią, jakie to potrafią być wyniszczające zabijające w ludziach człowieczeństwo, ale czy na pewno?


U mnie zaczęło się dość niewinienie. Któż nie chciał choć raz w życiu naśladować starszego rodzeństwa? Doskonale pamiętam czasy kiedy brat w trakcie letnich obozów, czy ognisk brał do ręki swą prywatną gitarkę i rozbrzmiewały pierwsze dźwięki ukochanych szlagierów, Wszyscy nieco, starsi ode mnie znajomi byli zdziwieni skąd zmam utwory Dżemu = jednego  klasyków polskiej sceny rockowej odpowiadałam wtedy „Nadszedł wreszcie ten czas  Z biegiem dni moja sympatia do zespołu rosła. Ponadczasowa  prawda w tekstach podana w bardzo prosty sposób – dźwiękami  i wokalem. Niesamowitym. po prostu. Bez zbędnych ozdobników wizualnych. Przesłanie o wolności , które łączy niezależnie od wieku płci, czy fizyczności W trakcie koncertu nie ma barier Jesteśmy razem,  brak wtedy jakichkolwiek stereotypów Po prostu płyniemy wspólnie na blusowej fali.



Czym są dla mnie ich live’y?: Oderwanie od codzienności nie zawsze wesołej. Chciałoby zawsze jeździć na ich koncerty a po nich tak cichutko  liczyć na odrobinę szczęścia w poniższej postaci
Ja i Dżemy -)
Backstage
16.10.11


"



Dziękuję za to, że mogłam ich spotkać na swym poszukiwawczym samej siebie szlaku. 

wtorek, 5 marca 2013

(Nie)normalne dzieciństwo?



Dzieciństwo. Każdy ma jakieś osobiste wspomnienia związane z tym okresem.  Gdy teraz włączyłam  taki mój swoisty melancholijny powrót do beztroski stwierdzam, że w zasadzie zapisały najmilej  się w mej pamięci dwa. Rower oraz przyjaciel z dzieciństwa Jakub.
ja i rower
nierozłączny dwuletni duet
1994r.

Chyba każde dziecko o nim marzy ja również nie byłam odosobniona w tym pragnieniu tym bardziej, że odczuwałam jeszcze większą potrzebę swobody niż inni…  Z racji, że mój nie mógł być taki sieciowo sklepowy, pojechaliśmy po niego, aż na Górny Śląsk do Tychów. Dopasowywanie wszystkiego względem mnie, pasków przywiązanych do pedałów i innych małych, lecz istotnych rzeczy trwało kilka minut. Pan konstruktor robił wszelkie pomiary, a ja? Siedząc na siodełku mierzyłam wzrokiem w tym czasie raz po raz to sprzęt, to pustą o  poranku asfaltową drogę… Miałam szalone myśli… Przemiły pan zrozumiał i powiedział tylko: Jedź. Ten rodzaj swoistej wolności wiatr we włosach. Już  wówczas coś nas połączyło przemierzaliśmy wspólnie rożne drogi zakamarki i ścieżki, szybciej lub wolniej. W zależności od siły mych nóg danego dnia. Jedno z wielu miłych wspomnień rehabilitacyjno ruchowych. 
Drugim niezwykle istotnym aspektem był kontakt z rówieśnikami. Mieszkając, jako mała dziewczynka, na czwartym piętrze bez windy ten kontakt był znacznie utrudniony, ale ktoś na górze chyba nade mną czuwa, lub chce abym jeszcze coś zrobiła  na tym świecie. :-).
My
ja, Kuba oraz nasza grupowa świnka
1990r.
Nad nami mieszkała rodzina z synami, młodszy był z mojego rocznika, starszy, rocznik mego brata. Któregoś dnia Kuba przyszedł tak po prostu. Zaczęliśmy rozmawiać.  Mielimy wiele wspólnych tematów i… nie wiadomo kiedy minęło kilka godzin…
Od tamtej pory nasze spotkania sąsiedzkie odbywały się kilka razy w tygodniu. Podczas wspólnych zabaw zapominaliśmy o upływającym czasie… Do momentu dzwonka naszych drzwi, naciśniętego przez sąsiadów, sugerującego... dość późną porę na odwiedziny. Nasza wspólna rozpacz nie miała wówczas końca. Podczas jednego z takich odbiorów mama Kuby zapytała nas, czy bym nie chciała chodzić do przedszkolnej grupy, na czas zabaw do której uczęszczał mój przyjaciel. Rozmawiała już nawet o tym z paniami i dyrekcją. Nie robiły problemu…
Gdy nadszedł wreszcie ten dzień cieszyłam się, nie było we mnie, ani odrobiny niepokoju, bo przecież nie byłam tam sama…
Dzieci rzecz jasna zadawały standardowe pytania, ale zanim łapałam powietrze, aby odpowiedzieć moi grupowi nowi znajomi już ją dostawali od... Kuby. Z czasem moja fizyczność stała się dla nich czymś oczywistym. Razem opiekowaliśmy się grupowym zwierzakiem – świnką morską i czułam się w pełni akceptowana.
Niestety kontakt z Kubą się zerwał z chwilą mojej przeprowadzki do obecnego miejsca zamieszkania, ale dziękuję za jego obecność.