niedziela, 6 stycznia 2013

Wzajema pomoc

Okres zimowy zawsze wzbudza w  człowieku chęć pomocy drugiemu być może słabszemu bliźniemu.
Już od listopada  do oczu  i  uszu dobiegały pierwsze dźwięki i wizualizacje znanej już od lat hmm... "formacji muzycznej" pomagającej najsłabszym, często nowo narodzonym.
Pierwsze założenie, które zrodziło się wówczas w mej głowie:
Pójdę sobie na wrocławski ryneczek wrzucę moneciaki do kilku puszeczek, a w zamian posłucham dobrej muzyki i... w jakimś minimalnym stopniu pomogę innym.
Plany planami, ale jak to z nimi bywa,  życie potrafi je weryfikować.
Czasem wręcz bardzo zaskakująco.
Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj, choć minęło już ładnych kilka lat.
Podczas luźnej rozmowy kumpel poinformował mnie, że jego znajoma jest w sztabie werbującym wolontariuszy. Znając  jego zamiłowanie do niesienia wsparcia przeczuwałam, co lada moment może mi oznajmić. On jednak chciał, żebyśmy oboje zostali wolontariuszami...
Identyfikator 11 finału WOŚP

Wtedy odezwała się we mnie nutka, zdrowego rozsądku.
Próbowałam go odwieźć od tego pomysłu argumentując, iż z moim  czterokołowym towarzyszem nie dam rady samodzielnie zbierać datków do skarbonki. Obalał go twierdząc, że damy radę w tandemie pomimo że mielibyśmy indywidualne, ponumerowane, wośpowe puszki...
Ten pomysł wydał mi się na tyle szalony, że postanowiłam spróbować wcielić go w czyny...
Chciałam jednak naturalnej selekcji, a nie identyfikatora po znajomości...
Postanowiliśmy pójść na kompromis.... ja nie marudzę, on cierpliwie czeka...
Gdy już trzymałam w rękach plakietkę z osobistym zdjęciem... niesamowite uczucie
Dlaczego pisze o tym teraz? Za chwilę, niemalże w dziesiątą rocznicę "mojego" grania rusza kolejny finał...
Pomóżcie proszę.
Każda pomoc się liczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz