środa, 23 stycznia 2019

"Bo Pani się chce"

„Stojący w porcie statek jest bezpieczny,
ale statków nie buduje się po to aby stały w portach.”

Grace Hopper

Pierwsze tygodnie nowego roku choć naznaczone tragedią po raz kolejny dały mi solidną lekcje życia. Z gatunku tych pozytywnych. Dlaczego? Ze względu na to, że ponownie byliśmy razem, że się udało. 
Kilka dni temu byłam na nieformalnym spotkaniu z ludźmi z klasy licealnej. Właściwie nie wiem, co mnie bardziej wzruszyło. Samo zaproszenie, czy zachowanie ludzi z którymi nie spotykałam się systematycznie  od dłuższego czasu. Starając się załatwić dla naszej spontanicznej grupki stolik na parterze, lub oferując pomoc w trakcie imprezy udowodnili, że byłam takim samym członkiem klasowej społeczności jak oni. Widzieli coś więcej niż tylko fotel na kółkach. Z identycznym zachowaniem spotykam się na koncertach.
Bo on zasadniczo w niczym mnie nie ogranicza do dnia dzisiejszego.  
Pracuje na etacie, mam wyższe wykształcenie. Uczestniczę w życiu kulturalnym, dbam o wygląd, .spotykam znajomych. Słowem robię większość normalnych kobiecych rzeczy.
Zapisując co jakiś czas kolejne karty wspomnień słyszę sformułowanie typu: 
"Podziwiam Panią/ Was, że Wam/Tobie się chce"
Dobra powiem szczerze dlaczego.
Wiem  z autopsji jak wygląda przeciw waga. Każdego dnia spotykam ludzi pozamykanych w bólu i we własnej goryczy. Nie mówię, że mnie dołki też nie łapią, gdyż chwytają każdego. Problem rodzi się wtedy, gdy to wszystko się za bardzo wylewa na zewnątrz ciągnąc innych w dół, a przecież wystarczy tak niewiele. Główna zasada. Zadaj sobie pytanie czy naprawdę chcesz doświadczyć, zobaczyć, przeżyć? Potem ewentualnie poproś o wsparcie.
Mnie dzięki odpowiedzi twierdzącej, poprzedzonej pracą nad sobą, udało się zrealizować 99% zaplanowanych spotkań czy wydarzeń. Piszę wam to osóbka z różnymi odcieniami na głowie, która pokonuje odległości między miastami lub kilkanaście schodów aby się zobaczyć z ludźmi jej przychylnymi. Nawet na chwilkę czy po kilkunastu latach. Da się naprawdę, uwierzcie mi. Mimo, że czasem logistyka czy spojrzenia mogą ranić i martwić. To jest ten swoisty inny rozsądek, który coraz częściej we mnie puka. Indywidualne znaczenie zwyczajnego życia. Tak bardzo normalnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz