poniedziałek, 3 lutego 2014

Dorosły Jasiu

"Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać" 
Stanisław Sojka "Tolerancja"

Od dobrych kilku dni słyszę jaka to jestem niesamowita, wyjątkowa i.. tak bym mogła w nieskończoność. Nie, nie obrosłam w piórka, wręcz przeciwnie. Słowa uznania są bardzo miłe, gdyby nie ich pesząca częstotliwość. Czy chęć pomocy drugiej osobie jest czymś szczególnym? Dla mnie nie, ponieważ te wartości wpajało mi od zawsze najbliższe grono. Gdy ktoś mi pomoże staram się to odwzajemnić, w różnoraki sposób...
Stoję
Ktoś, zupełnie mi obcy, pewnie nieraz stuknie się w głowę pytając czemu ona stara się pomóc innym skoro sama jest w potrzebie? Odpowiem słowami przysłowia" Dobro się opłaca, bo z powrotem powraca". Paradoksalnie sama na własnej skórze wielokrotnie przekonałam się, jak ważny może być nawet najmniejszy gest skierowany w stronę drugiej osoby. Obserwując codzienną bitwę dzisiejszych najmłodszych przedstawicieli, nie tylko mojej jednostki wrodzonej, mimowolnie zamykając oczy, wyruszam w osobisty powrót do nostalgicznej przeszłości. Kolejni medyczni fachowcy, niosący w sobie szczere powołanie do wyuczonego zawodu, powtarzali anegdotkę o chłonnym wiedzy młodym Janie. Nie było innego wyjścia, jak dobrowolne przyswajanie nauk ku lepszej sprawności.
Efekty systematyczności w połączeniu z ludzkimi siłami zaskakiwały samą najbardziej zainteresowaną. Niesiona na kanwie zdobytej umiejętności trenowałam dalej, aby zdobywać swoje indywidualne " Kilimandzaro", dopóty moje osobiste centrum dowodzenia zwane mózg, nie powiedziało "Stop, teraz już tylko utrwalamy" . Po to, żeby w okresie dorastania, dorosłości, czy wreszcie wieku zdobytej mądrości móc najwięcej pomagać opiekunom. Dziś zmieniło się prawie wszystko. Od wachlarzu ćwiczeń po możliwości gromadzenia środków. W dawnyyyyyyych czasach, gdy dzisiejsze społecznościowe sprzęty służyły tylko do pisania, lub grania, my z mamitą w ramach spaceru po szkole - pukałyśmy do drzwi i serc różnym darczyńcom. W baaaardzo dosłownym znaczeniu tego słowa.
Wyjątkowa koszulka, a raczej folia
Teraz, będąc "dorosłym" Janem, wspieram wyjątkowych Janków juniorów. Na miare swoich możliwości, Nie oczekuje laurów, czy pomników za to, choć styczniowo grudniowo dziękuję ubrane w małe rzeczy było... No, właśnie nie wiem, czy bardziej zaskoczeniem czy, wzruszeniem.
Bombeczka

5 komentarzy:

  1. Ewa to prawda, że dobro powraca, nie mniej jednak jesteś niesamowita :)))
    ps. ja do dziś widzę minę pana M. podpisującego worek Twojej koszulki, dla tego uśmiechu i twojej radości - warto było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następna :-P. Nie, nie jestem niesamowita. Dla mnie, to normalne rozumiesz ?.
      Masz ochrzan wiesz ? Nie uwieczniłaś tego uśmiechu , pierwszy :-D.
      Drugi Na Asiowej grupie widzę ten sam opis o pewnym chłopcu, co na bazarku... Nie czas na nowy ??;)

      Usuń
    2. niestety nie było z nami Kasi to ona uwiecznia najfajniejsze momenty
      opis i całą stronę zrobiła Daxa, ja tam nie będę za bardzo się produkować, więc niech tak zostanie
      :)

      Usuń
  2. pomaganie to nie wyssane z mlekiem matki "zadanie", Ewa trzeba chcieć pomagać, to jest normalne, ale dla tych którym Ktoś też pomógł- trzeba wiedzieć jak cenna jest czasami pomoc drugiego człowieka:-)
    A Ty to wiesz, tak jak wie Justyna czy Ja- dobrego dnia Dorosły Jasiu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w moim osobistym chyba wyssane z mlekiem. Mateczka też od zawsze pomaga i pomagała, Pozdrawiam

      Usuń