Kolejny raz dzięki niezwykłym ludziom. Nie mam tu na myśli tylko, najwspanialszej, prze kochanej mateczki. Do dziś nie rozwikłałam pewnej zagadki: Czym sobie zasłużyłam na tyle dobroci, której ostatnio dostaje olbrzymie pokłady od losu? Ktokolwiek zna rozsądną odpowiedź, proszony jest o jej udzielenie. Ja naprawdę nie mam pojęcia. Odcinek pomiędzy Chorzowem, a Wrocławiem minął błyskawicznie. Na miejscu okazało się że, dysponujemy sporym zapasem czasowym, do dzwonka zwiastującego początek musicalu. Mogłyśmy zwiedzić dobrze nam znane miejsce i spotkać znajome twarze, Powspominałyśmy troszkę nie tak odległe 35 lecie Dżemu. Jedyne, co w tamtym dniu było wspaniałe to set, znajomi i podróż. Reszta niech pozostanie milczeniem.
![]() |
Jezus ze swym ludem Fot: Anna Kozłowska |
Jezus mi to tysiąckrotnie zrekompensował swymi niezwykłymi partiami wokalnymi. Niby to się oglądało już trzeci raz (ufam, że nie ostatni), jednak za każdym razem wzbudza innego rodzaju emocje. Swoiste motylki, które mi osobiście ogromnie dużo dają. Matulka po każdej takiej eskapadzie pyta, czy tego ładunku energii starczy mi na dłużej? Wie mimo wszystko, że czasem muszę być ładowana lub przeładowana. Akumulatorki zostały podłączone, więc można dalej iść do przodu z uśmiechem na buzi, na przekór przeciwnościom i wszystkiemu innemu. W przerwie mówiła ,jaki to Maciek wszechstronny muzycznie i nie tylko. Cóż nie sposób ów słów nie potwierdzić. Kiedy nadarzyła się okazja powiedzenia odtwórcy roli głównej tego osobiście hmm... Najpiękniejsze zakończenie słonecznego dnia. Przedsmakiem była chwilka rozmowy ze Św. Piotrem i Szymonem Zelotą. Kilka minut później wyszedł głos dżemu. To była ta najpiękniejsza sekunda. Tak niewiele, a jednak ogromnie dużo. Moment do którego chciałoby się wracać zawsze. Jeszcze "cześć Ewa" i nic ci więcej nie potrzeba do euforycznego, cichego szczęścia.