Normalność. Cóż to takiego ? Definicji książkowych masa, a tych ludzkich pewnie jeszcze więcej. Kiedy dodamy do tego "niepełnosprawny" znaczeń przybędzie... Takie jedno niewinne słowo, a w wielu wypadkach zmienia bardzo dużo. Ale czy powinno? Moim zdaniem nie. Odkąd pamiętam mama zawsze stawiała na standard wychowawczy: Ona do pracy, ja idę do szkoły, czyli wzajemny kilku godzinny, obu nam potrzebny odpoczynek. Od siebie. Przecież to normalne. Znakomity zalążek naszej wspólnej drogi razem. Przy moim wyssanym z mlekiem pozytywnym adhd jak najbardziej wskazane. Każdy czasem potrzebuje oddechu. Dla pozbierania myśli i siebie w całość. Zysk także z dwóch stron, ponieważ maksymalnie wykorzystujemy wspólny czas. Dzięki temu samodzielnie budowałam relacje z drugim człowiekiem. Niejednokrotnie się zawiodłam i sparzyłam, ale uwaga paradoks... to też jest jak najbardziej normalne. Nie wszyscy muszą mnie akceptować, lubić i szanować. Mój czterokołowy towarzysz nie powinien być tego wyznacznikiem. Wszak to nie charakter człowieka, a tylko sprzęt pomocniczy. On "nie zwalnia" od pracy nad sobą, bo któż z nas nie jest czasem za bardo impulsywny? Zapewne większość, jeśli nie każdy. Ale ten kto mówił, że życie nie jest brutalne kłamał. Ma mnóstwo zasadzek, w postaci dołków czy innych niepowodzeń... Normalne. Trzeba je przyjąć, wyciągnąć z nich odpowiednią lekcje i iść do przodu.
Ludzie, którzy są przy mnie od dawna, niezależnie czy wirtualnie czy osobiście swoim nastawieniem do mojej skromnej, cichutkiej osóbki udowadniają, że warto. Wszak spotykają nas również niespodzianki. Miłe, czasem pozytywnie nieprzewidywalne i zaskakujące. To też jest, jak najbardziej normalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz