wtorek, 15 maja 2018

Prawo do własnych wyborów

Człowiek z natury jest istotą stadną i powinien tworzyć grupy społeczne. Począwszy od narodzin już zaczynamy takowe budować niekoniecznie świadomie. Sama znam kilka osób urodzonych w tym samym dniu. Do jednych należymy automatycznie, drugie wybieramy zgodnie z naszymi przekonaniami czy upodobaniami. Chcąc nie chcąc całe życie jesteśmy ich członkami.


Do moich samoczynnych takich jak płeć czy pochodzenie dochodzi jeszcze niepełnosprytność. Na całe szczęście nie zamknęło mi to całkowicie wszystkich dróg. Mimo mego stopnia znacznego, lub jak kto woli czterokończynowego MPD wybrałam kilka z nich sama. Ne wszyscy muszą studiować, pracować czy słuchać tej samej muzyki. Ale już perspektywa decyzji o tym, to jest coś wielkiego. Jeśli ma się ku temu samozaparcie. Wewnętrzne przekonanie że taka jest naturalna kolej rzeczy kiedy osiągniemy odpowiedni wiek.



Najbliżsi wspierali, nie decydując jednak za mnie. Z chwilą złożenia papierów na studia już pracowałam i myślałam o ukończeniu tylko jednego ze stopni. O drugim zdecydowałam w trakcie trwania pierwszego.
Nie potrafię, a może raczej nie chcę rozbijać się o swoje łokciami. Raczej cichutko poczekam na to, co los dla mnie przygotuje. Gdy się nad tym zastanowię nie mam do owego planu większych zastrzeżeń. Wręcz przeciwnie. Za każdy z nich pokornie dziękuję.


Były to dotychczas wyśmienite lekcje życia. One ukształtowały osobę, którą jestem. Daleko mi do roszczeniowości, czym poniekąd łamie stereotypowe myślenie o części osób takich jak ja. Jestem skromna. Wartość wyniesiona z domu. Tym zyskuje, a świat mi zewsząd pokazuje jak znacząco takie podejście procentuje.

czwartek, 10 maja 2018

Didaskalia

"Ten kto ma szczęście do ludzi
Innego szczęścia nie musi mieć
A jednak jest łaskawy los
I w pełen wór dorzuca coś
Niech ma..."
Maciek Balcar "Do ludzi" 

Doskonale pamiętam dzień, w którym przeczytałam powyższy cytat pierwszy raz. Musiałam kilkakrotnie go powtarzać, aby uwierzyć. Świadomość tego, że autor tekstu tak umiejętnie odczytał poniekąd również moje myśli wręcz odebrała głos uderzając niczym kometa. 
Bierutów 12.02.17
Od umieszczenia ich na solowej płycie Maćka Balcara mija mniej więcej półtora roku, a wciąż nie tracą na swojej aktualności. Mogłabym dodać jeszcze wartość w postaci wokalu, ale to moje bardzo subiektywne odczucie.
Wrocław 02.05.18
Mogę śmiało pokusić się o stwierdzenie, że mam ten klucz otwierający mi obecnie większość drzwi. Szczęście. Nie pytajcie, jaka była geneza każdej z relacji, bo do dziś jest to dla mnie nieodkrytą zagadką. Po prostu słuchałam mego ulubionego artysty na żywo. On nas w pewnym sensie połączył. Nie wiem czy tak do końca zdaje sobie z tego sprawę (najwyżej przy najbliższej okazji ludzie mi to udowodnią), ale tak to odbieram.
Jaka była moja zasługa w tym wszystkim? Nie wiem autentycznie, nie podam recepty. Nie zabiegałam o to jakoś specjalnie. Zadziało się samo. Wszystkie byłyśmy w jednym miejscu i czasie, z własnej woli. Swój swego znajdzie.
Teraz po kilkunastu wspólnych koncertach i równie szalonych pomysłach, nazwę to przyjaźnią. Podtrzymywaną przy pomocy komórek, lub mediów społecznościowych, ale zawsze.
Obecnie dla mnie recital w postaci set listy schodzi na kolejne miejsce, znacznie ważniejsza jest okazja do spotkania biorąc pod uwagę dzieląca nas, na co dzień odległość. A to tylko niewielki odsetek...
Wrocław 01.05.18

wtorek, 8 maja 2018

Zwyczajna (nie)zwyczajna

Zrobiłam sobie całkiem niedawno bilans w swojej głowie. Subiektywne zestawienie z niepełnosprytnością w tle. Wynik w zasadzie zaskoczył mnie samą. Wyszło na to, że nic nie straciłam z życia wiążąc je na stałe z towarzyszem. Zapytacie czy jest jedna rzecz, której tak z serca zazdroszczę pełnosprytnym. Szczerze? Nie ma. Tak samo skończyłam szkołę, mam pracę. W dzieciństwie uczestniczyłam w różnorodnych zajęciach dodatkowych. Ich głębsze znaczenie dla mojego zdrowia pojęłam dopiero we wczesnym wieku nastoletnim i również wówczas się przeciwko nim w naturalny sposób buntowałam. Jeden ma dość ciągłego powtarzania nut, lub chwytów drugi ćwiczeń fizycznych. Mój plan także ulegał modyfikacjom.
Wiem o czym zapewne większość z Was myśli. Nie, nie żałuję, że nie chodzę. Czy można być złym na coś w sytuacji, gdy nigdy w pełni tego nie doświadczyłam? Nie. Na taki stan rzeczy wpłynęły czynniki zewnętrzne na które wpływu nie miałam. Wobec powyższego nie czuje abym coś straciła. Z perspektywy mego osobistego wieku Chrystusowego mogę powiedzieć jest dobrze. Moi najbliżsi zrobili wszystko, co w ich mocy aby było tak jak jest. Z dzisiejszą wiedzą czy metodami być może byłoby jeszcze lepiej. Nie cofnę jednak wskazówek biologicznych gdyż nie o to chodzi.
Ciało faktycznie nie zawsze ze mną współpracuje tak do końca jakbym chciała intelekt jak najbardziej. Zaklinanie rzeczywistości myślicie. Raczej dostrzeganie wartości w tym co mnie spotkało. Zwłaszcza tej pozytywnej. Szczególną są również ludzie, ale o nich następnym razem.