środa, 26 października 2016

Szczęśliwa Holandia

Teoretycznie to była noc jak każda inna. Leżąc we własnym pokoju spowitym mrokiem patrzyłam na ściany.  Plakaty w ramach, uśmiechnięte zdjęcia... Wszystko tam gdzie sobie zaplanowałam a następnie poprosiłam o ich powieszenie... Niby znajome, ale to już nieco inna perspektywa. Kilka godzin przed tym zanim przyszedł Morfeusz oglądałam jak co wieczór wiadomości na jednej ze stacji prywatnych. Kolejne materiały się przesuwały się na ekranie... Zobaczyłam reportaż o piętnastolatku  z MPD i mnie rozwaliło...Chłopiec z Ukrainy ważył trzynaście kilo... Roztrzaskało na drobne cząsteczki. To spojrzenie... Opuszczone i samotne
Nie mogłam zebrać w sobie przez dobrych kilkanaście dni... Ile jest jeszcze takich dzieciaków?





Ponad trzyminutowy filmik sprawił, że w duchu po raz wtóry powiedziałam do siebie: Ja to mam szczęście w życiu... Dlaczego? Żyje tu w Polsce... Kraju który nie jest w czołówce jeśli idzie o opiekę medyczną, dostępność do sprzętu... Za dobry trzeba sporo zapłacić fakt. Jednak nigdy nie brakowało w dzieciństwie takiej niezwykłej witaminy... Darmowej... Ona mnie ukształtowała... Wzmacniała do psychicznej walki

Teraz również ją dostaję... Także od znajomych... Te najważniejsze, najbardziej niespodziewane "misie" zostają w sercu na zawsze
Bo gdy masz miłość i wsparcie....
Masz... Wszystko...

2 komentarze:

  1. Też widziałam ten reportaż i jakoś głupio mi się zrobiło, że ja mam tak wiele, a inni nie mają dane zaświadczyć tak podstawowego uczucia, jakim jest miłość rodziców

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie czasami można poczuć bezradność, nawet nie próbuję wczuć się w sytuację takich dzieciaków...

    OdpowiedzUsuń