piątek, 8 lutego 2013

Pierwszy, domowy przystanek Live Trax'owy



Gdy zbliżają się moje urodziny najbliżsi, już doskonale wiedzą, jaki prezent ucieszy mnie najbardziej. Jest prosty,  a zarazem piękny, Stosunkowo przystępny cenowo,  ale dla mnie bezcenny głosowo. Głos tutaj na kluczowe znaczenie. Niemalże wszystko było ustalone. Pozostało  tylko czekać na dobór miejsca i czasu świętowania. Wybór padł na wrocławskie Zaklęte  Rewiry Był to pierwszy show z cyklu „Live Trax”, solowej, tegorocznej trasie Maćka, a może raczej ukochanego głosu, który nosi to imię. Wiedziałam, że po prostu muszę tam być  bez względu na trudności, jakie napotka mój towarzysz. Przecież, gdy się barrrdzo czegoś chce…
Maciek Balcar
Live  Trax  Tour
Wrocław
Emocje z każdym dniem rosły ma sile. Choć prowadziłam w miarę normalny tryb dobowy szkoła, praca itd, to skrycie na coś liczyłam. Sama nie wiedziałam jeszcze wtedy właściwie na co:-). Zagadkę rozwiązała nocna audycja radiowa. Pamiętam, jak dziś. Było parę minut po 12, kiedy usłyszałyśmy  z Justyną pierwszy wers, a później całą historię. Ciemno, cisza wokół, a mi serce mocniej zabiło… 

Tak, to proszę. Zagraj to u nas


W dniu koncertu od razu towarzysza przywitali jego najwięksi wrogowie – schody.  Ale troszkę dalej schowana była winda.  Ekspresowy, wjazd równie szybkie zakupy, i wreszcie to na co czekałam od grudnia. Oczy mi się śmiały na widok znajomej, tak bardzo lubianej przeze mnie osoby, która, cierpliwie czekała na swój czas, bo był jeszcze suport.
Maciek wszedł wreszcie na scenę i przeniósł mnie w cudowny świat. Byłam w siódmym  niebie. Ta wspólna zabawa ciepło i rozwiany, rozpuszczony włos i… nagle „Małe rzeczy” – song usłyszany w radiu. Magia
Niestety okrutny czas zwiastował finał imprezy „Stop” na bis usłyszane przez siostrę… Koniec koncertu…  
Nie wiedziałam, czy czekać dalej. Nazajutrz miałam szkołę, a ekipa Chorzów. Muzycy z Nie – ba zwijali kable.  Zaryzykuję. Chociaż kilka minut. Stanęłam z prawej strony sceny. Patrzyłam, jak ukochany głos rozdaje autografy innym w jakimś pomieszczeniu uśmiechnięty, a ja nie mogłam tam wejść przez jeden schodek . Opatrzność zesłała mi wtedy Mąkę, którego poprosiłam o przekazanie mu informacji. 
Parę minut później usłyszałam „Cześć Ewa”.  Gdybyście wiedzieli, co ja wówczas poczułam. Nie było żadnego zniecierpliwienia, a przecież było już dość późno. Był przemiły,  taki po prostu Maciek, aż się nie chciało odchodzić. Podpisał płyty i zdjęcia urzeczywistniając pewien plan.Wyrażał setlistowe wątpliwości. Szczerze? Nie miał racji.
Jak zetrzesz autografy z płyt poprawimy, jak się zobaczymy
Najwcześniej w Szczawnie.
Naprawdę? Więc do Szczawna :-)
Ukoronowanie muzycznego wieczoru
Już odliczam dni

2 komentarze:

  1. Ewa po wysłuchaniu "Stop" mogę się domyślać że było MEGA. Zresztą nowości które pojawiły się w setliście są super.
    Wspólnie wysłuchany nocny wywiad z Maćkiem - bezcenne, a możliwość bieżącej wymiany radości z Tobą - na temat wysłuchanych kawałków ale też jego wypowiedzi - niesamowita sprawa, oddalone tak bardzo od siebie o jakieś 500 km a jednak tak blisko...
    a sam "pan najważniejszy" jest po prostu niesamowitym człowiekiem, takim zwyczajnym i niezwyczajnym zarazem i za to go uwielbiamy :)))
    zazdroszczę tego "cześć Ewa"
    buziaki przesyłam

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie taki normalny , że aż serducho się radowało Ja bym go takiego zawsze chciała... tzn no wiesz
    A i od koncertu kocham Mąąąąkęę chce jeszcze
    Całusy zdrowiejcie

    OdpowiedzUsuń