niedziela, 22 kwietnia 2018

Kolory mej głowy

Właściwie odkąd pamiętam zawsze lubiłam zmiany wyglądu. Tak na poważnie zaprzyjaźniać włosy z profesjonalnymi farbami zaczęłam jeszcze przed liceum. Wcześniej była jakaś maskara, czy plakatówki na lato. Pierwsze reakcje grona pedagogicznego nie były zbyt przychylne. Wiecie, uczennica z towarzyszem i najrozmaitsze odcienie na głowie, nie wypada. Cóż. Nie mieli innego wyjścia, jak to zaakceptować. Nie zamierzałam rezygnować z wyrażenia samej siebie. Udało się.


Całe czerwone, blond, ciemne naturalne, blond pasemka. Na przestrzeni lat miałam różne fantazje, co widać chociażby po wpisach. Dlaczego? Uważam, że kobieta powinna się zmieniać, co jakiś czas. Zwłaszcza taka jak ja, czyli niepełnosprytna. Żyje się tylko raz. Teraz tych pierwszych bym nie zrobiła. Człek był kiedyś młodym, upartym oseskiem. Dobrze, że kolor można ściągnąć.

Na szczęście mam niesamowitą, cierpliwą fryzjerkę, która akceptuje moje pomysły. Nawet te najbardziej zwariowane, czasem dorzuci coś od siebie. Jasna fryzurka, sprzed kilku dni zamieszczona tutaj, to nasze najnowsze wspólne dzieło.
(Nie)świadomie łamie w ten sposób stereotyp, iż niepełnosprytność musi być brzydka i zaniedbana. Wcale nie musi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz