Lipcowy zestaw Lipiec 2013 Fot. Gosia Kubiak |
Wrocławskie nadleśnictwo jest gospodarzem spotkań pt. "Zielono mi". Każde z nich ma zawsze inną formę artystyczną. Opatrzność, tęsknota za wokalizami Maćkowymi (od Kalisza minęło spooooooro czasu), czy też cokolwiek innego zesłała mi ich wreszcie. Kiedy pisałam na fejsie o swoich wątpliwościach dziewczyny mnie dopingowały odnośnie pójścia... Nawet wokalista stwierdził, że się widzimy za miesiąc dołączając do słów Indianerski uśmiech - ten sam niczym ze sceny, w której wręcza "pomocne" pióro Ryśkowi w "Skazanym". Byłam ugotowana! Pozostało tylko czekać, aż podadzą mi kolejną porcje Dżemu.
Kiedy jednak wybiła godzina "0" ktoś nieproszony znowu wrócił. Zamieszał w głowie tak mocno, że nawet dobór stroju stanowił meeega kłopot.. Na szczęście mamita była w pogotowiu przypominając, gdzie idę i na kogo powinnam patrzeć. Wybór padł na lipcowy zestaw.Moi ukochani bluesmemi zaczęli grać pierwsze takty i moje obawy, co do seta, gdzieś uleciały. Bałam się że repertuar ze względu na okoliczność i dużej mierze przypadkowość widowni może być wyłącznie klasykowo standardowy. Zgromadzeni nie poznali od razu "Całej..., czy "Ekologicznej". Na szczęście panowie nic sobie z tego nie robili grając tak jak zawsze. Był więc autsajder biegający za kaczorem. Przyjaciel w czarnym kapeluszu kroczył dumnie pewną aleją do przodu, w poszukiwaniu kołyski zadając, przy tym naiwne pytania na przemian z diabelskimi żartami. Odniósł Victorie wjeżdżając na Harley'u, a Maciek powitał go swym "tańcem". Uwielbiam to :-))) Pomimo radości nie zapomniałam o strzałkach. To już nasza tradycja, kiedy którejś z nas nie ma na koncercie.
Hej |
Pomiędzy jedną, a druga
mamita znacząco mnie szturchnęła. Spojrzałam instynktownie w stronę głosu.
Stał naprzeciw, patrzył w moim kierunku z wyrazem twarzy, który lubię ogromnie...
To było tylko do mnie, nie jeden raz - kilkakrotnie. Miałam ochotę zejść... ze
szczęścia. Ten szczery gest był inny od
naszych zdziwionych min parę minut później. W trakcie jednego z utworów na
scenę wparowała dosłownie jakaś blondyna. Trzymając w ręku fioletowy bukiecik "uwiesiła
się" na Macieju. Patrząc na to ze szczęką przy ziemi pytałam, gdzie są służby? Zostały
przekroczone granicę, które według mnie, nie powinny zostać przekroczone. Mina
Maćka wyrażała to samo.
Niestety koncert jak każdy dżemowy, czy Balcarowy dla mnie za szybko miał swój finisz Gdy już odchodziłam jeden z ochroniarzy wręczył mi kostkę gitarową Adasia na jego prośbę. Miło. Chciałam podziękować. Niestety w zamian za to pogawędziłam z Jasiem. Okazało się, że wspólnie nie lubimy zbyt częstego śpiewania Whisky na koncertach. Ale dla równowagi musi być i słońce i... igrzyska
Odeszłam myśląc o kolejnym koncercie. Ściślej mówiąc chciałabym, aby nie było na nim wieszaków.
Niestety koncert jak każdy dżemowy, czy Balcarowy dla mnie za szybko miał swój finisz Gdy już odchodziłam jeden z ochroniarzy wręczył mi kostkę gitarową Adasia na jego prośbę. Miło. Chciałam podziękować. Niestety w zamian za to pogawędziłam z Jasiem. Okazało się, że wspólnie nie lubimy zbyt częstego śpiewania Whisky na koncertach. Ale dla równowagi musi być i słońce i... igrzyska
Odeszłam myśląc o kolejnym koncercie. Ściślej mówiąc chciałabym, aby nie było na nim wieszaków.
Ja też nie cierpię wieszaków... za whisky też raczej nie przepadam, są smaczniejsze kąski...
OdpowiedzUsuńEwka czego ty się strachasz, przecież wiesz że czy będziesz oficjalnie dżemowo czy też incognito on zawsze wypatrzy
nie ma stresu ze ubiorem, najważniejsze że masz być, bo czymś trza karmić duszę - pozdrowień ze sceny zazdroszczę!!!
i dziękuję że telefonicznie mogłam być z tobą :***
Coraz częściej się o tym przekonuje. Ale to cholernie miłe jest
UsuńOni też już nie znoszą Whisky, ale muszą grać... Dlatego Kalisz był właśnie taki magiczny.
Odnośnie scenicznych pozdrowień - najlepsza była mamita ze swoim "tylko nie zemdlej" hehe
Jeśli chodzi o telefon nie masz za co :*
Wieszak - bez komentarza