środa, 3 kwietnia 2013

Musicalowo Chorzowskie spotkania


Okładka programu
"Jesus Christ Super Star"

Wszyscy nie Dżemowi znajomi pytają mnie za co tak naprawdę cenię Maćka Balcara? Odpowiedź jest oczywista. Śmiało mogę powiedzieć, że dzięki niemu rozwinęłam się muzycznie. Odkąd go usłyszałam na żywo w innej odsłonie  chciałam ich słyszeć częściej i więcej… Moje rodzinne ,miasto  nie stanowiło kłopotu gorzej było z odległością O Jezusie granym przez Maćka na deskach teatru marzyłam, więc skrycie, skrzętnie odkładając fundusze na ewentualną drogę do Chorzowa, tak bardzo chciałam usłyszeć go w roli głównej.
Tutaj pośrednio  z pomocą przyszła mi uczelnia Na przedmiocie zwanym Musical naszym zadaniem było przedstawienie w formie prezentacji jednego z musicali znajdujących  się na przyniesionej przez wykładowczynie liście. Był na niej Jezus Pomyślałam teraz, albo nigdy Przeprowadziłam rozmowę z mamuśką i po paru dniach usłyszałam Sprawdź tylko czy, aby na pewno Maciek gra Jezusa. Nie musiałam sprawdzać, gdyż ubiegłoroczną rozpiskę z terminami znałam na pamięć
W duchu płakałam ze szczęścia marzenie miało się stać realne za parę chwil
Siedząc na widowni czekałam tylko na wyjście głównego bohatera. Wszystko inne przestało mieć znaczenie…
Fotki ze spektaklu
źródło program 

   
Nagle poprzez jego  interpretacje roli zobaczyłam prawdziwego Syna Bożego
Człowieka z ułomnościami radościami lękiem smutkiem.  Prawdziwego, a nie obraz „idealny” wykreowany przez media Przecież nikt nie był idealny. Nawet On.
Niepewność w trakcie rozmowy w ogrodzie. Jego oraz moja
Dwie godziny zleciały… Kiedy, gdzie? Za szybko. Dla mnie  to nie było w porządku. Wiedziałam, że wrócę tam… Musiałam
Tegoroczna sesja zimowa poszła bardzo bardo dobrze, kosztem pracy zawodowej Sytuacja stawała coraz bardziej napięta Wiedziałam czego, a raczej kogo potrzebuje…
W marcu mamuśka znów stanęła na wysokości zadania.
Pamiętając o tym, co „przyszło” w Szczawnie miałam pewien plan. Stanęłam znowu przed trudno milutką decyzją.  Przecież to musiało być milutkie. W końcu prezent  czekał na ten dzień
Fotki ze spektaklu
źródło program
Fotki ze spektaklu
źródło program
Na parę dni przed wyjazdem umówiłam się z Gosią i jej mamą na spotkanie. Cieszyłam się, że wreszcie poznam bliskie mi osoby, pozytywnie zakręcone.  Zostawiliśmy podarunki w szatni mając obiecane ze zostaną doręczone adresatowi.  Oczekiwanie na spektakl, w trakcie miłej pogawędki, zleciało migiem Na korytarzu pani przy pianinie wygrywała znaną ze spektaklu melodie… Ostatnich kilka zdań wymienionych na szybko i kurtyna w górę.
Znowu go usłyszałam. „Mojego” Maćka Zrozumiałam, że przejechanie ponad 200km miało sens. Oglądało się bardziej świadomie. Już nie wstydziłam się nieśmiało kapiącej łzy w trakcie sceny w ogrodzie, a ostatnia Hossanna  jeszcze dogłębniej mnie poruszyła.
Kiedy aktorzy kłaniali się dziękując za w pełni zasłużoną; owacje na stojąco nagle zauważyłam, że mistrzu dostaje do rąk  nasze torby. Moją oraz p. Eli i Gosi.
Instynktownie odwróciłam się do tyłu z uśmiechem na twarzy.
My wiedziałyśmy… Ufam, że On też wie dla kogo to.
Trzeba było wracać do domu. Z nadzieją że ponownie dane mi będzie usłyszeć pieśń Jezusa na żywo.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz