Prawda jest taka, że na portalach społecznościowych łatwiej i szybciej opisuje się poszczególne wydarzenia czy sytuacje z życia codziennego.
Także te z gatunku pozytywnego.
Dobrze przeczytaliście. Ci co mnie znają wiedzą, że szukam rzeczy optymistycznych w każdym zakątku. Nie tylko z półki medycznych odkryć.
Fotka sprzed pandemii |
Siedzę więc grzecznie i czekam. Nie tylko na eventy ze zrozumiałych przyczyn obecnie przeniesione.
Uważam, że ten nieokiełznany jeszcze szczep bakterii zostawi nam paradoksalnie coś dobrego. Nas samych. Oczywiście zmienionych. Na plus. Widać to już zewsząd w różnych relacjach. W bezinteresownej opiece nad starszymi, samotnymi. Szyciu maseczek dla potrzebujących.
Jeszcze przed wybuchem tej całej pandemii w sieci było głośno o dziewczynce z centrum naszego kraju. Sposób w jaki j potraktowano w publicznym miejscu szeroko komentowano. Przeczytałam oraz obejrzałam wszelkie dostępne na ten temat materiały i jestem gdzieś pośrodku.
Jakby po drugiej stronie pewien podróżnik prezenter a właściwie w tym projekcie kierowca busa chciał kogoś poznać i zrozumieć. Jego chęć otworzyła oczy wielu ludziom na potrzeby drugiej osoby. Pozwoliła spojrzeć inaczej.
Zapaliła mi się wówczas swoista lampka. Ten rodzaj dobroci znam z autopsji. Doświadczam jej każdego dnia. Oby ona wraz z obopólną otwartością została z nami na dłużej.
Już po abdykacji korony.