Nagle wszyscy przecierali oczy. Okazywało się, że nam coś do przekazania innym ludziom. Ja, poruszająca się z pomocą towarzysza, obserwuje i spostrzegam wiele rzeczy. Często mądrze uderzam we właściwe punkty. Wiele osób zaczęło się ze mną liczyć pomimo mego wyglądu zewnętrznego. Zmieniałam myślenie. Łamałam stereotyp, który wciąż jest aktualny niestety. W pewnej chwili poklepywania aprobaty zaczęły peszyć. Nie publikowałam, choć dyski twarde czy inne standardowe zeszyty pękały w szwach.
Potrzebowałam anonimowości. Czasu, aby w pełni zrozumieć, czym dysponuje w swej nie do końca standardowej ręce.
Zatoczyłam koło. Wróciłam do pokazywania. Pewna siebie i własnego pióra. Niekiedy tworzę niewygodnie dla większości. Cóż w życiu czasem trzeba iść pod prąd. Z wewnętrzną wiarą w sukces. Wszak artystów, myślicieli czy wizjonerów nie zawsze wszyscy zrozumieli od razu. Prawda? Nie oznaczało to jednak zaprzestania ich pracy twórczej.