Odkąd pamiętam mój świat się przeplatał, a ja musiałam zadecydować. Pogodzić się ze stanem faktycznym i czerpać z niego garściami z bananem na twarzy, albo się załamać i przegrać życie jeszcze zanim na dobre się zaczęło. Wybrałam drogę numer jeden. Trudniejszą. Bardziej wyboistą, pełną zakrętów i zawirowań. Wszystko, co posiadam osiągnęłam dzięki własnej pracy, nie tylko tej zarobkowej i wsparciu osób mi bliskich. Tytuł magistra, sytuacja na koncertach, udział w spotkaniu z Vujicic'em i wiele innych. Dlaczego tak? Pewnego dnia, będąc w trudnym nastoletnim wieku coś do mnie dotarło. Zrozumiałam, że życie nawet z mym towarzyszem dane nam jest tylko raz. Bez możliwości jego powtórki lub zamiany na inne. Mam nadzieje, że jeszcze mnóstwo przygód przede mną. Dlatego zamiast komuś czegoś zazdrościć dążę do swoich osobistych sukcesów i celów. Nie zawsze mi wszystko wychodzi tak jakbym chciała. Fakt. Tak też czasem się układa niezależnie od mojego stanu fizycznego.
niedziela, 29 października 2017
Kamień milowy
Założę się, że każdy człowiek tak miał choć raz. Stał na roztaju dróg i musiał wybrać. Podjąć ryzyko, które wpłynie na całe życie. Przed takimi decyzjami stawałam niejednokrotnie. Podejście do matury następnie kierunek studiów. One jednak były tylko dalszymi szczęśliwszymi etapami kamienia milowego znacznie ważniejszego.
Odkąd pamiętam mój świat się przeplatał, a ja musiałam zadecydować. Pogodzić się ze stanem faktycznym i czerpać z niego garściami z bananem na twarzy, albo się załamać i przegrać życie jeszcze zanim na dobre się zaczęło. Wybrałam drogę numer jeden. Trudniejszą. Bardziej wyboistą, pełną zakrętów i zawirowań. Wszystko, co posiadam osiągnęłam dzięki własnej pracy, nie tylko tej zarobkowej i wsparciu osób mi bliskich. Tytuł magistra, sytuacja na koncertach, udział w spotkaniu z Vujicic'em i wiele innych. Dlaczego tak? Pewnego dnia, będąc w trudnym nastoletnim wieku coś do mnie dotarło. Zrozumiałam, że życie nawet z mym towarzyszem dane nam jest tylko raz. Bez możliwości jego powtórki lub zamiany na inne. Mam nadzieje, że jeszcze mnóstwo przygód przede mną. Dlatego zamiast komuś czegoś zazdrościć dążę do swoich osobistych sukcesów i celów. Nie zawsze mi wszystko wychodzi tak jakbym chciała. Fakt. Tak też czasem się układa niezależnie od mojego stanu fizycznego.
Odkąd pamiętam mój świat się przeplatał, a ja musiałam zadecydować. Pogodzić się ze stanem faktycznym i czerpać z niego garściami z bananem na twarzy, albo się załamać i przegrać życie jeszcze zanim na dobre się zaczęło. Wybrałam drogę numer jeden. Trudniejszą. Bardziej wyboistą, pełną zakrętów i zawirowań. Wszystko, co posiadam osiągnęłam dzięki własnej pracy, nie tylko tej zarobkowej i wsparciu osób mi bliskich. Tytuł magistra, sytuacja na koncertach, udział w spotkaniu z Vujicic'em i wiele innych. Dlaczego tak? Pewnego dnia, będąc w trudnym nastoletnim wieku coś do mnie dotarło. Zrozumiałam, że życie nawet z mym towarzyszem dane nam jest tylko raz. Bez możliwości jego powtórki lub zamiany na inne. Mam nadzieje, że jeszcze mnóstwo przygód przede mną. Dlatego zamiast komuś czegoś zazdrościć dążę do swoich osobistych sukcesów i celów. Nie zawsze mi wszystko wychodzi tak jakbym chciała. Fakt. Tak też czasem się układa niezależnie od mojego stanu fizycznego.
środa, 18 października 2017
Droga do marzeń
Patriota sportowy ze mnie żaden. Kiedy to Orły trenera
Nawałki stawały na murawie Stadionu Narodowego, oglądałam coś o spełnianiu
marzeń. Przecież Internet i Facebook będzie wiedział. Miałam rację. Wynik
jednak zszedł na dalszy plan. Ważniejsze było, kto towarzyszył naszemu
kapitanowi w trakcie wyjścia na boisko. Wszystkie
portale pisały o chłopcu, który szedł koło "Lewego", a ja? Duma to
było pierwsze z uczuć. Następna myśl? Znam to uczucie. Wiem, co czuł Franek.
Mam bardzo podobnie. Jak to się zaczęło? Właściwie to nie wiem…
Poprosiłam o
pomoc. Poszłam na jeden, drugi trzeci koncert, a potem...
Może mnie po prostu
zapamiętano? Ruletka wrażeń ruszyła i tak trwa do dnia dzisiejszego. Wykracza
poza moje najśmielsze oczekiwania. Gdy wracam z tego świata jest mi tak po
ludzku przykro, widząc te spojrzenia zazdrości wśród innych pełno sprytnych znajomych.
Taki swego rodzaju upadek z wysokiego konia.
Już nie opowiadam im, czego doświadczam i ile to mi daje za każdym razem. Zadaje sobie tylko pytanie w duchu: „Co Ty zrobiłeś/zrobiłaś, aby spełnić swoje marzenie? Moje czy Franka wymagają sporej logistyki i czasem nakładów finansowych. Fakt. Ale przecież są inne jeszcze. Nieco mniejszego kalibru. O nie też warto zawalczyć. Takich przysłowiowych muzyków czy sportowców jest cała masa. Na koncert w Tychach trochę czekałam. Marzenie stało się faktem, ponieważ bardzo tego chciałam.
Tak się marzenia spełnia :-) . Między innymi 22.02.17 |
Już nie opowiadam im, czego doświadczam i ile to mi daje za każdym razem. Zadaje sobie tylko pytanie w duchu: „Co Ty zrobiłeś/zrobiłaś, aby spełnić swoje marzenie? Moje czy Franka wymagają sporej logistyki i czasem nakładów finansowych. Fakt. Ale przecież są inne jeszcze. Nieco mniejszego kalibru. O nie też warto zawalczyć. Takich przysłowiowych muzyków czy sportowców jest cała masa. Na koncert w Tychach trochę czekałam. Marzenie stało się faktem, ponieważ bardzo tego chciałam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)