poniedziałek, 18 stycznia 2016

Wzniesienia


Pierwszy styczniowy post miał mieć zupełnie inną treść. Obiecuje solennie ją tutaj zamieścić. Kilka ostatnich dni zmusiło mnie jednak do odpowiedzi na pytanie, czym dla mnie jest moja niepełnosprawność? Osobiście rozpatruje ją w dwóch aspektach. Fizycznym i psychicznym. Na ten pierwszy za dużego wpływu nie miałam. Niestety, albo może stety? Życie napisało taki, a nie inny scenariusz.  Musiałam wziąć go na swoje barki. Zaprzyjaźnić się w pewnym sensie okiełznać. Wszystko po to, by swobodnie bez żadnych żalów pozwolić istnieć sferze psychicznej. Na nią mam stuprocentowy wpływ. Stali czytacze mojego Świata zapewne zaobserwowali, kilka notek poświęconych Dżemowi oraz obecnemu wokaliście Maciejowi  Balcarowi opisy koncertów itp. Możecie pomyśleć chciała to ma. Nic bardziej mylnego. Na każde z takich spotkań muszę i zawsze musiałam sobie ciężko zapracować. Nie, nie chodzi tutaj tylko o kwestie finansowe. Gdyby tylko o to chodziło o ile byłoby prościej ;) Większą rolę odgrywa tutaj podejście do samego siebie jako Osoby. Niepełnosprawnej. Swoisty rodzaj trudności? Któż z nas ich nie doświadcza? Wszystko zależy od nastawienia. Wieczne bycie na "Nie", czy anty względem świata i ludzi do niczego dobrego nie doprowadzi. Prowadzi w głąb ciemnego zaułku, coraz dalej i dalej.  Najbliżsi zawsze mi mówili: Chcesz różnorodnej formy pomocy? Uśmiech w połączeniu z serdeczną prośbą w wielu przypadkach ma niezwykłą cudotwórczą moc sprawczą. Nierzadko o wyjście, lub wyjazd prosiłam. Również czynami. Nie mówię, że nasze życie, to mleczna droga usłana wiecznie świeżymi różami. Jednak, gdy się naprawdę chce, można odnaleźć szczęście. Nawet pomiędzy sporymi górami.