wtorek, 6 maja 2014

Wiara w sens

Przyjmowanie zbyt dużej dawki informacji negatywnej z zewnątrz, zdecydowanie nie jest silną stroną mej psychiki. Nawet, jeśli ona nie dotyczy mnie bezpośrednio. Kiedy jestem gdzieś w podróży staram się zawsze mieć łącze z portalem społecznościowym. Swoiste spaczenie, ponieważ nigdy nie wiadomo kiedy na którejś z tablic zawiśnie ważny wpis. Byłam w szoku gdy, dalszy realny znajomy stwierdził, że życie nie ma sensu...  Cóż, trzeba się samej przed sobą przyznać... Takie wieści baaaardzo dołują. Zwłaszcza przy wspólnym dorastaniu. Zaczynasz się wówczas zastanawiać, czy twój plan życiowy pod kryptonimem chwytania chwil garściami, na przekór własnemu ciału, ma sens? Niczym maniakalny upiór wywoływałam z pamięci festiwalowe wspomnienie TSA  wraz z "51", lub patrzyłam na... Gabrysia z kosmatym stworem, przecież to się naprawdę wydarzyło. Na tym nie koniec... Bynajmniej z mojej strony. Odganianie złych myśli zupełnie przysłoniło mi sprawy, które z założenia powodują meeeega banana na twarzy. Tamtego Polanickiego koncertu strasznie wtedy potrzebowałam. Nie tylko dlatego, żeby posłuchać muzyki, choć setlista była niebanalna. Bardziej chciałam wyrzucić z wnętrza ten ogrom frustracji. Na tym show poznałam kolejną fankę Gosię, zapadła ostateczna decyzja o  jubileuszu, a to co złe zostawiłam za drzwiami.

My
źródło fb
Końcem kwietnia TVP nagrywała u nas niezwykłe widowisko. Patrząc na zacne artystyczne gremię, widziałam już nas, jak najbliżej sceny. No dobra, konkretnie jednego z wokalistów chciałam mieć w doskonałym zasięgu wzrokowym. Okazało się że mnie bardzo dobrze pamięta. Krótka rozmowa potrafi też nieźle zmotywować. Jego solowy wykon Marsza J. I. Paderewskiego wbił Ewcię w ziemię... Który to raz? Nie liczę, gdyż zatraciłam skalę....




W pierwszych tegorocznych dniach maja znów, dzięki życzliwości niezwykłych ludzi, mogłam usłyszeć ukochanych bluesrockowców. Wydarzenie niby identyczne, ale jednak nieco inne. Dlaczego? Po raz kolejny przekonałam się że nie tylko Maciek i spółka mają ogromniastą wrażliwość... Ich fani także. Przynajmniej ci, których dane mi było spotkać. Bo jak nazwać inaczej sytuacje, kiedy ludzie proponują bezinteresowną podwózkę do domu, albo pokonując długość sali biegną tylko do ciebie.... O samych muzykach nie wspomnę...

Bluza
Biniek i jego radość, pewne fanty kiermaszowe koncerty czy też wielkanocna niespodzianka w bluzowej odsłonie i nie tylko... Może zabrzmi to górnolotnie ale... Te wszystkie małe rzeczy, dają wiarę w sens, w chwilach zwątpienia... Sens drogi którą obierasz.